Foto-Rajd Dolina BobruRajdy, zloty i tym podobneStrona główna

Foto-Rajd Turystyczny „Dolina Bobru”

Przez 16 października 2014 No Comments

Zawiadomienie o popełnieniu Foto-Rajdu Turystycznego „Dolina Bobru”

Niniejszym uprzejmie donoszę, iż w dniach 10-12 października 2014 roku miały miejsce wydarzenia, które trwale zapisały się w mej pamięci. Zanim wskażę sprawców, chciałbym przedstawić niezbite dowody ich winy.

Wszystko zaczęło się w piątek, 10 października. Pojechaliśmy z BoRą do Bolesławca na ciekawie zapowiadającą się dla posiadaczy kamperów imprezę, Foto-Rajd Turystyczny „Dolina Bobru”. Miejsce spotkania znajdowało się na terenie Ośrodka Wodno-Sportowego przy ulicy Spacerowej.

Już od samego przekroczenia bramy ośrodka zostałem zmuszony do wykazania się umiejętnością obsługi  i manewrowania kamperem. Najpierw musiałem udowodnić, że nie uszkodzę auta, trafnie oceniając wysokość swego kampera podczas przejeżdżania pod rozwieszoną flagą „CamperTeamu”.

Przejazd pod flagą

Bezbłędnie pokonałem także następną przeszkodę symbolizującą koleiny na drodze i z szerokim uśmiechem przystąpiłem do kolejnego zadania. Należało tak podjechać, by spust „szarej wody” z kampera był  jak najbliżej narysowanego na parkingu „miejsca zrzutu” . Do pełni szczęścia zabrakło mi zaledwie 120 centymetrów ….

Dokładnie o połowę poprawiłem się przy „wjeździe do garażu”, czyli zatrzymaniu kampera w bezpiecznej odległości od kartona udającego garażową ścianę. Myślałem, że zatrzymanie auta 60 centymetrów od „ściany” jest dobrym wynikiem. 

60cm

Wieczór pod wiatą przy ognisku, z kiełbaskami i ziemniakami wprost z żaru, a także smaczny bigos pozwoliły zapomnieć o 50% sukcesie w konkurencjach sprawnościowych.

Kluczowe wydarzenia rozegrały się nazajutrz, w sobotę 11 października 2014 roku.

Od samego rana coś wisiało w powietrzu. Gdy wyszedłem z kampera, zobaczyłem, że to mgła.

Mgła

Z tej mgły wyłonił się nagle 12-letni prezydent Bolesławca. Znaczy, od tylu lat piastuje ten zaszczytny urząd. Kilkunastominutową znajomość utrwaliliśmy wspólnym zdjęciem, do którego prezydent pozował w stylowych, przeciwmgielnych okularach.

Zdjecie z prezydentem            Prezydent

Była to najbardziej oficjalna część tego dnia. Po niej rozeszliśmy się na miejsca startowe. Na trasę rajdu wyjeżdżaliśmy w trzyminutowych odstępach.

Odjazd kamperów

Jako przewodnik służyła nam książeczka z opisem miejsc do pokonania podczas 9 etapów rajdu.

Ksiazeczka

Książeczkę należało uzupełniać informacjami zdobywanymi na bieżąco podczas przejazdu. Sedno rajdu stanowiło – zgodnie z nazwą – fotografowanie wskazanych w książeczce obiektów. Kolejność wykonywania zadań w Bolesławcu nie miała znaczenia, więc zaczęliśmy od …. wiaduktu. Nie jest to ot taki sobie, zwyczajny wiadukt, ale prawdziwe, długie na 490 m kolejowe dzieło sztuki.

Wiadukt 1           Wiadukt 2

Rozwiązaliśmy tam pierwsze zagadki, po czym pojechaliśmy na rynek w Bolesławcu, gdzie w otoczeniu odnowionych kamieniczek

Rynek w Bolesławcu

pyszni się piękny ratusz

Ratusz Bolesławiec

tworzący z pobliską bazyliką

Bazylika w Bolesławcu

niezwykłą parę zabytków.  Po zwiedzeniu Muzeum Ceramiki

Muzeum Ceramiki              Ceramika

pożegnaliśmy Bolesławiec udając się do wsi Żeliszów pod ewangelicki kościół będący w stanie zaawansowanej ruiny.

Ostrożnie weszliśmy do wnętrza, które zrobiło na nas niesamowite wrażenie. Wyobrażałem sobie, że jestem raczej na środku sceny, a nie kościoła. Na koniec rajdu nie omieszkaliśmy wspomóc drobną sumą odbudowę tego wyjątkowego obiektu.

Kosciol w Zeliszowie              Żeliszów

Z Żeliszowa pojechaliśmy do Lwówka Śląskiego podziwiać ratusz,

Ratusz Lwowek               Ratusz 2

oraz doskonale zachowane mury obronne z basztami: Lubańską

Wieza lubanska

i Bolesławiecką.

Wieza Boleslawiecka

Na obrzeżach miasta, po lewej stronie drogi na Jelenią Górę,  zauważyliśmy skałki zbliżone wyglądem do Gór Stołowych. Jest to tak zwana Szwajcaria Lwówecka, będąca dla nas czwartym etapem rajdu.

Skalki                Szwajcaria Lwowecka

Po upewnieniu się, że nie ma windy,

Schody do

wdrapaliśmy się 30 metrów w pionie, ale na szczęście zakosami. Na górze jegomość ubrany w strój waloński przybił z nami piątkę oraz pieczątkę w książeczce potwierdzającą wejście na skałki

Walon                   Pieczatka

i ruszyliśmy do Lubomierza.

Lubomierz

Tutaj, między innymi zadaniami, należało zrobić fotkę z Kargulem lub Pawlakiem. Ponieważ lubiłem obu bohaterów, do zdjęcia  stanąłem jak słynny płot, czyli między nimi.

Sami swoi

Opuściliśmy to senne, komediowe miasteczko, by po kilkunastu kilometrach zachwycić się zaporą w Pilchowicach oraz najwyższym w Sudetach mostem kolejowym.

Zapora                 Most w Pilchowicach

Przedostatnim etapem naszej wędrówki wzdłuż Bobru była gotycka Wieża Rycerska w Siedlęcinie.

Rycerska Wieza

Zapadający zmrok znacząco wydłużył nasze kroki skracając jednocześnie czas zwiedzania. A szkoda, bo wieża niby zwykła, ale historię ma niezwykłą.

Wieza Siedlecin                Siedlecin

Ostatnie zadanie do wykonania znaleźliśmy w Jeleniej Górze, na wzgórzu Krzywoustego. Jest tu wieża widokowa zwana „Grzybkiem”, będąca świetnym miejscem do podziwiania miasta i okolic.

Wieza w Jeleniej Gorze

Ze wzgórza skierowaliśmy się bezpośrednio na metę rajdu, usytuowaną na kempingu w Jeleniej Górze przy ulicy Sudeckiej,

Po rozbiciu obozu, czyli zatrzymaniu kampera, oddałem organizatorowi rajdu kartę z aparatu ze zdjęciami obiektów, które należało uwiecznić. Gdy po chwili otrzymałem wydrukowane miniatury tych zdjęć, pozostało nam tylko wklejenie ich we właściwe miejsce w książeczce rajdowej i …. oczekiwanie na werdykt.

Dalsza część tego wieczora była już tylko i wyłącznie rozrywkowa, a nasze występy wokalno-taneczne nie wpłynęły – na szczęście – na ostateczne wyniki rajdu.

Nazajutrz nastąpiło wręczenie nagród dla zwycięzców i upominków dla każdej załogi.

Nagrody

Chciałbym uroczyście donieść, że za wszystkie te atrakcje odpowiada nasz wspaniały kolega Jurek Paluszczyszyn z żoną Lucyną i córką Idą.

Jurek, Lucyna i Ida

Jego pomysł na ten fantastyczny rajd,  wytyczenie trasy oraz perfekcyjna organizacja sprawiły, że Foto-Rajd Turystyczny „Dolina Bobru” stał się dla nas, wszystkich bez wyjątku uczestników, niezapomniany. Nie mógłbym też nie wspomnieć o pomocy, jakiej udzielili Jurkowi nasi koledzy z forum CamperTeamu:

załoga Zajączki:

oraz  Tommar:

Pięknie Wam wszystkim dziękujemy i prosimy o jeszcze!

 

Facebook