Rozdział 1
Deszcz padał coraz mocniej. Zwolnił do 140 km/h i spojrzał w lusterko. Przyczepa Knaus zdawała się tworzyć jedną całość z holownikiem, który stanowił Jeep Grand Cherokee z potężnym silnikiem 5.7 l o mocy 330 KM. Na tylnym siedzeniu auta spała zmęczona Magda. Obok siedziała BoRa, wciąż zagadując go, by i on nie zasnął. Ale Brams był zbyt mocno podniecony zadaniem, jakie go czekało, by mu przeszkodziło te marne dziesięć godzin za kierownicą. Dwie godziny później cała trójka wyciągnęła się wygodnie na szerokim łożu w swej przyczepie kempingowej. Byli na miejscu, w Punta Sabbioni.
Nazajutrz po śniadaniu poszli zwiedzać rozległy teren kempingu Marina di Venezia, który okazał się być fantastycznym miejscem dla wypoczynku.
Oprócz wygodnych kwater dla kamperów i przyczep, oferował liczne atrakcje. Bliskość plaży oraz park wodny w obrębie kempingu spowodowały, że cały dzień spędzili na odpoczynku po wczorajszej podróży.
Wieczorem przy lampce wina zrobili plan działania.
Następnego dnia wsiedli na rowery i udali się do portu w Punta Sabbioni, gdzie za 30 € za osobę nabyli 2-dniowe karnety na nielimitowaną ilość korzystania z transportu wodnego do – i po – Wenecji.
Od tej chwili już nic nie było takie, jak dawniej….
Rozdział 2
Zajęli miejsce w vaporetto linii 14. Statek ruszył z głośnym rykiem silnika. Po 21 minutach byli na Lido. Ta wysepka uchodzi za najważniejszą plażę dla Wenecjan. To na Lido przyznawany jest Złoty Lew (Il Leone d’Oro), czyli główna nagroda dla zwycięzcy najstarszego festiwalu filmowego w….Wenecji. Po kilku chwilach ruszyli w stronę widocznej z daleka dzwonnicy świętego Marka (Campanile di San Marco).
-Mogli ten metr dobudować – Brams zwrócił się do współtowarzyszek.
-Jaki metr? – spytała Magda, a BoRa popatrzyła wyczekująco.
-Do kampanili – Brams wskazał dzwonnicę – jest wysoka na 99 metrów. Czy wiecie, że choć widok z tego najwyższego budynku Wenecji na miasto i lagunę jest wspaniały, to nie widać z niego weneckich kanałów?
-Serio? Sprawdzimy na miejscu – BoRa wróciła do nagrywania. Wenecja z pokładu vaporetto była tak spektakularna, że najbliższe minuty poświęcili na cichą kontemplację.
–Fermata: San Marco – dobiegło z głośnika.
-Wysiadamy – BoRa energicznie ruszyła do wyjścia.
Rozdział 3
Najpierw zwiedzili Pałac Dożów (Palazzo Ducale)
i Most Westchnień (Ponte dei Sospiri), a następnie ruszyli w stronę bazyliki.
-Mam ochotę na oryginalne włoskie danie, chodźmy do Mc Donalda – Magda z szelmowskim uśmiechem wskazała charakterystyczny szyld.
Rodzice spojrzeli na nią z zaskoczeniem.
-Żartowałam. Wypijmy jakąś kawę, najchętniej tu, naprzeciw bazyliki świętego Marka.
Przez najbardziej znany wenecki plac przelewały się tłumy turystów. BoRa, trochę już zmęczona, z powątpiewaniem zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, gdzie mogliby spocząć.
Rozdział 4
Canal Grande wije się przez miasto jak wąż w kształcie odwróconej litery „S”.
Vaporetto głośno bulgocząc majestatycznie płynął, ukazując turystom wspaniałe fasady zabytkowych budowli. Minęli most Akademii,
by niedługo potem wysiąść z tramwaju wodnego przy najsłynniejszym z weneckich mostów, Rialto.
Po obu stronach kanału licznie rozstawione stragany oferowały wszelkie pamiątki, wyroby jubilerskie, maski czy też artystyczne szkło z pobliskiej wyspy Murano. Ponieważ plan na dzień dzisiejszy obejmował zwiedzanie dzielnic będących po tej samej stronie co San Marco, czyli Cannaregio i Castello, ruszyli zachodnią stroną kanału. Po pewnym czasie Brams zaczął odczuwać dziwne wrażenie, jakby ktoś ich śledził.
-Chodźmy gdzieś dalej od tych tłumów, zobaczymy boczne „uliczki”. To będzie tak zwana Wenecja mniej znana.
Kobiety chętnie przystały na tę propozycję. Po chwili znaleźli się jakby w innym świecie.
Przechodzili wśród kamieniczek, z którymi upływający czas obchodził się coraz okrutniej, ale nawet te z odpadającym tynkiem i suszącą się w oknach bielizną, miały w sobie mnóstwo uroku. Płynące z oddali melancholijne dźwięki skrzypiec kusiły i jednocześnie zachęcały do sprawdzenia, skąd dochodzi ta czarowna muzyka.
–Gondola! Gondola! Bella ragazza, gondola! – co chwilę jakiś gondolier zachęcał Magdę do skorzystania z przejażdżki swą czarną łodzią z asymetrycznym kadłubem. Ta asymetria pozwalała sterować gondolą jednym wiosłem.
Przeszli nad kolejną z wielu odnóg Canal Grande i znaleźli się w tak wąskim przejściu, że musieli iść gęsiego.Usłyszeli za sobą kroki. Brams obejrzał się do tyłu i zamarł.
Rozdział 5
Dwaj mężczyźni energicznym krokiem podążali tym samym wąskim przejściem.
„-Ja tego jednego już dzisiaj widziałem”- pomyślał Brams i głośno powiedział – Szybciej!
Prawie zaczęli biec. Ci z tyłu także przyspieszyli. Nagle chodnik skończył się.
„-Jesteśmy w pułapce. Teraz pewnie nas załatwią”- Brams szybko w myślach zaczął szacować: aparat, kamera, 3 komórki i około 60 € gotówki. 60 €? Kurde, to jakieś 20 piw! Wściekły odwrócił się z zaciśniętymi pięściami i w tym samym momencie poczuł uderzenie w plecy. Nim zdążył krzyknąć, zobaczył staruszkę, która przywaliła mu wystającymi ze ściany drzwiami prosto w łopatkę.
–Scusi – zaskrzeczała przepraszająco starowinka, a za nią na wąski chodnik wytoczyły się jeszcze dwie osoby.
Brams obejrzał się. Mężczyźni tak jak się znikąd pojawili, tak teraz zniknęli.
-Nie ma za co! Piękne dzięki i sto lat! – o mało co jej nie ucałował.
Rozdział 6
„-Muszę wykonać swe zadanie do końca!” – Brams rozmyślał nazajutrz na pokładzie znajomego już stateczku numer 14.
Po wczorajszym, pełnym emocji dniu spotęgowanym próbą okradzenia, dzisiaj postanowili skupić się na zwiedzaniu miasta z pokładu tramwaju wodnego oraz miejsc ogólnie nawiedzanych przez rzesze turystów. Oprócz tego chcieli zobaczyć pozostałe dwa mosty nad Canal Grande – Most Bosych i czwarty – Most Konstytucji.
Gdy minęli ten ostatni, mieli wrażenie, jakby nagle ujrzeli jakieś nowoczesne wieżowce, i do tego poruszające się!
-Ale wielki wycieczkowiec – Magda od razu trafiła w sedno. W pobliskim porcie znajdowały się dwa ogromne statki pasażerskie, z których jeden akurat wyruszał w podróż.
Już wcześniej postanowili opłynąć Wenecję ile się da. Ponownie płynąc przez Canal Grande, tym razem bardziej skupili się na wschodnich dzielnicach, czyli Santa Croce, San Polo i Dorsoduro.
Ponieważ kanał wykorzystany jest nie tylko przez vaporetto, czy gondole, często mijali prywatne motorówki.
Nigdy dotąd nie mieli do czynienia z takimi „ulicami” bądź „skrzyżowaniami” ulic.
Rozdział 7
Bazylika mniejsza Santa Maria della Salute była ostatnim miejscem, które postanowili zwiedzić podczas tego wyjazdu do Wenecji.
BoRa, trzymając w ręku przewodnik, z przejęciem relacjonowała dzieje tej barokowej świątyni. Spora grupa turystów przysiadła przed kościołem, by odpocząć w jego cieniu.
Polacy z Poznania sycili oczy widokiem, jakiego nie ma nigdzie indziej,
a Brams był dumny z wykonanego zadania: odwiedził najpiękniejsze według niego miasto świata.
Wieczorem, wracając do Punta Sabbioni, podjęli decyzję, by popłynąć okrężną drogą. Ponieważ wsiedli na przedostatni tego wieczora stateczek, postanowili wysiąść na chwilę na wysepce Burano, która słynie z wielobarwnych elewacji domów. Wynika to z tego, że aby móc pomalować swój dom, właściciel musi prosić lokalne władze o zgodę na wybrany przez siebie kolor i zazwyczaj jest on …..niepowtarzalny.
Na kemping w Punta Sabbioni dotarli rowerami bardzo późno.
Epilog
Pół roku później
-A niech to! Wszystko stracone! Lasciate ogni speranza!
-Co się stało? – spytała zaniepokojona BoRa. Zdruzgotany Brams siedział z kamerą przed monitorem komputera.
-Straciliśmy wszystkie filmy i zdjęcia z kamery z wyjazdu do Wenecji! Pozostało tylko trochę zdjęć z aparatu. Moja ulubiona Wenecja….
-Sprawdziłeś twardy dysk w kamerze?
-Jest OK. Właśnie odtwarzam Włochy, ale z wyjazdu na narty do Livigno, sprzed tygodnia…
Ale nic to.
Wenecjo – I’ll be back!!!