American Cars Mania 2014Strona główna

American Cars Mania 2014, Milicz

Przez 9 lipca 2014 No Comments

W piątek, 27 czerwca 2014, pojechałyśmy do Milicza. Brams umówił się z forumowcem kamperowym o nicku Tolo, że będą razem jechać w duokarawanie na zlot aut amerykańskich, American Cars Mania 2014. Tolo zabrał do swego kampera kolegę Marka, bo Jola Tola nie mogła pojechać.

Raczej szkoda, bo najgorzej było, gdy Tolo zaczął kubicować na fatalnej drodze ze Żmigrodu do Milicza. Parę razy o mało co nie spadłyśmy pod pedał hamulca.

Na miejscu oprócz wielu samochodów amerykańskich, było całkiem sporo kamperów i przyczep kempingowych.

Widok z dachu kampera

Kampery i przyczepy              Z dachu

Brams ucieszył się z możliwości spotkania z kamperowymi znajomymi. Do późna w nocy wszyscy na zmianę chwalili się, czego to już na tym świecie nie widzieli, a co jeszcze chcą spenetrować.

Nazajutrz okazało się, że kilka kamperowych załóg musiało prawie do rana znosić pijackie burdy paru typów, co to przyjechali „wystawić się” na zlocie.  Chameryka i Słomianie w jednym. Z tym, że prócz słomy była siara, czyli ryzyko pożaru.

W międzyczasie Tolo zrobił na dachu swego kampera wieżę komórkowo-widokową . Zaczęli zjeżdżać ludziska rowerami.

Jak gołebie na dachu               Tolo 61

Sobota była dniem pokazowym, wystawiały się zarówno auta, jak i dziewczyny stylizowane na Pin-up-girls. Brams niejednokrotnie ściągał i przecierał nas, cmokając pod nosem z zachwytu. Ciekawe nad czym bardziej się tak rozczulał?

Poranne fotografowanie wystawianych aut to świetny pomysł.  W spokoju można było podziwiać wielobarwne 250 aut zgromadzonych na płycie  milickiego lotniska, na której odbywał się zlot.

Czerwony mustang               Żółty czejwi Złoty chrysler               Czarna korweta Wiśniowy mustang               Zielonkawo-żółty kenworth Czerwona BoRa, nie,.... KoRa,..... nie nie cobra               Czarny pontiac

Następnie na grobli między stawami milickimi odbył się przejazd kawalkady ryczących maszyn przez ten ścisły rezerwat, tak zwana parada, choć ostatnio niektórym to słowo nie kojarzy się z autami.

Z parady 1              Z parady 2 Z parady 3              Z parady 4

Aż dziw, że żaden ekobojownik nie przykuł się do kostki brukowej na znak protestu. Albo do znaczka mustanga na masce.

Mustang

Wyszło słońce, a nam od razu zrobiło się ciemniej, bo brams założył nakładki przeciwsłoneczne.

Wieczorne koncerty w presleyowskim klimacie

Presleyski

oraz rockabilly w wykonaniu czeskiego The Slapdash

Czeski The Slapdash

porządnie rozruszało publikę pod sceną. My też z bramsem potańczyłyśmy, choć w ogóle nie zwracał na nas uwagi….

Do Tola przyczepił się jakiś miejscowy pijaczek, nie wiedząc, co nieborak czyni. Gdy Tolo udaje pijaka to klękajcie narody! Przepięknie chropowatym pijackim bełkotem Tolo zachęcił ledwo trzymającego się na nogach faceta do wspólnej zabawy. Chłopina nabrał takiego wigoru, że o mało co nie wykonał podwójnego axla. I to bez rozpędu!  Następnie udało mu się samemu zrobić meksykańską falę.

Od razu zaszłyśmy bramsowymi łzami.

Po koncertach doszło do kolejnej integracji „Pod markizami”, aż w końcu poszłyśmy razem z bramsem  do kampera.

Nasz przewoźnik

Z tym, że podczas gdy on spał, my czuwałyśmy na jego nosie, bo ze zmęczenia nas nie zdjął, biedaczek….

ps – zapraszamy do obejrzenia parady na grobli między stawami milickimi.

Facebook