„Półwysep i trzy wyspy”
Serial dokumentalny
Premiera: 16-25.06.2015 (Świat), 04.02.2016 (Polska)
Zdjęcia: BoRa, brams,
Scenariusz i reżyseria: brams
Odc.10 – Wywiad z kamperem
Miesięcznik „Wte & wewte” przeprowadził sensacyjny, pierwszy na świecie wywiad z kamperem o imieniu Bob Rams.
Jego właścicielami są Państwo BoRa i brams. Zapraszamy do lektury!
W&w
Cześć, Bob. Dziękuję, że zgodziłeś się na ten krótki wywiad. W 2015 roku, po 3 latach przerwy ponownie byliście w Chorwacji. Powiedz dlaczego ten kierunek i jakie były przygotowania do podróży?
Bob Rams
Nie będę owijał w alkowę – lubimy jeździć do Chorwacji. Większość trasy to wygodne autostrady i dopiero nad samym wybrzeżem brams ogranicza prędkość na lokalnych drogach, a co za tym idzie, mój apetyt na paliwo.
Przed kolejną podróżą pancio zadbał o moje dobre samopoczucie wymieniając mi „laczki” oraz płyny ustrojowe. Jednak najbardziej ucieszyły mnie nowe szczęki. Te stare ledwo się trzymały. Dzięki temu niestraszne były strome i wąskie drogi, na których przyszło mi pracować.
W&w
Miałeś jakieś ulubione miejsca parkingowe?
Bob Rams
Najmilej wspominam nocleg na kempingu „Pineta” w miejscowości Fažana.
Brams ustawił mnie co prawda tyłem do morza, ale w lusterkach i tak widziałem wodę i nieodległe wyspy Brijuni. Poza tym cisza, spokój, żyć nie rdzewieć.
Zdarzało się też niestety i tak, że gdy BoRa znajdowała jakieś miejsce z gatunku „klękajcie resory”, prażyłem się w palącym słońcu. Gdyby nie piękne widoki z pewnością nieraz zagotowałbym wodę w chłodnicy. Tak było na przykład na punkcie widokowym Plominska Luka, blisko przeprawy promowej na wyspę Cres,
a także przy rozjeździe do Sveti Petar, już na Cres, gdzie gniazdowały orły.
W&w
Na drogach dość częsty widok stanowi kilka kamperów jadących w grupie. Czy zawarłeś znajomość z jakimś interesującym pojazdem turystycznym?
Bob Rams
Przez pierwsze kilka dni pobytu w Chorwacji miałem towarzystwo kumpla z Poznania, Mc Louisa. Fajny z niego kamper, a ponieważ także i jego pancio nie wylewał za wycieraczkę,
byliśmy w naprawdę bliskiej komitywie.
Poza tym miałem jeszcze, hmm…..dość bliski kontakt z koleżanką ze Słowenii.
W&w
O, nie wątpię, jesteś naprawdę przestronny. Z pewnością mieliście wiele ciekawych przygód. Możesz nam jakąś przybliżyć?
Bob Rams
W pamięć mojego komputera pokładowego zapadły szczególnie dwa zdarzenia. Pierwsze miało miejsce na wyspie Mali Lošinj. Brams skierował mnie w stronę południowego końca wyspy. Droga, choć wąska i stroma, nie wydawała się być jakimś szczególnym przeciwnikiem. Do czasu, gdy nie zobaczyłem jak nagle i gwałtownie opada w dół.
Pomyślałem o matce: Fabryko jedyna, daj mi siłę!
Nie wiem, co było gorsze – zjazd, czy podjazd, bo w obu przypadkach popuszczałem co jakiś czas czarnym dymem z rury wydechowej.
W&w
A ta druga przygoda?
Bob Rams
To było przed wjazdem na prom w Merag na wyspie Cres. Tuż za ostrym zakrętem zaczynała się kolejka pojazdów oczekujących na przeprawę promową.
Brams zatrzymał mnie kilka metrów za jakąś zgrabną przyczepą kempingową ze Słowenii. Do przeprawy pozostawało 40 minut. Moi pancie postanowili ten czas spożytkować przyrządzeniem i konsumpcją obiadu, a ja się chyba zdrzemnąłem. Nagle coś we mnie walnęło. BoRa spojrzała na bramsa zaskoczona, a on nie mniej zdziwiony popatrzył przez moją przednią szybę. Już wiedziałem, że będą kłopoty. To nie we mnie ktoś przywalił. To ja bezwstydnie siedziałem na gładkim tyłku Słowenki. Jej właściciel wraz z dwiema kobietami nerwowo podeszli do mego pancia. Słowiańszczyzna w ich ustach nie była naoliwiona sympatią i zdecydowanie pozbawiona katalizatora. Brams pokazał, że zaciągnął mi ręczny hamulec. W odpowiedzi ponownie usłyszał słowa, które każdy Polak rozumie, lecz nie używa w kulturalnym towarzystwie. W końcu cofnął mnie kilka metrów, a sześć słoweńskich oczu rzuciło się na oględziny zniszczeń. Widziałem jak stopniowo zaczynają działać im amortyzatory, aż do pełnego uspokojenia. Okazało się, że nie spowodowałem żadnych zadrapań, nie mówiąc o wgnieceniach. Do dzisiaj nie wiadomo, co się stało – czy to brams za słabo zaciągnął hamulec, czy to mi puściły…..hamulce na widok tego apetycznego słoweńskiego tyłeczka. 😉
No w każdym razie po chwili wszyscy zgodnie wjechaliśmy na prom na wyspę Krk, z czego najbardziej zadowolona była BoRa.
W&w
Najważniejsze, że dobrze się skończyło. A skoro mówimy o Krk. Jakie masz wspomnienia z tej wyspy?
Bob Rams
Dość śmieszne. Na Krk pierwszy raz w życiu zobaczyłem pomnik widelca wbitego w ziemię.
W&w
Jak to? Gdzie?
Bob Rams
Brams przerwał mój błogi postój na ciasnym kempingu”Ježevac”,
zmuszając do roboty wszystkie biegi z mojej skrzyni. Jechałem „czteropancerną” drogą nr 102 w stronę Baški na południowy kraniec wyspy Krk. Około 9 km przed Bašką jest parking z rozległym widokiem na baszczańską dolinę, a mi zrobiło się trochę przykro, bo nie miałem czystego filtra powietrza….
Wracając do pomnika, to właśnie tam stoi, przy tym parkingu. Dzięki rozmowie moich panciów dowiedziałem się, że „widelec” symbolizuje pierwszą literę azbuki, czyli alfabetu głagolicy.
W&w
Na zakończenie opowiedz jak było w Bašce.
Bob Rams
Nie wiem, z żadną nie byłem aż tak blisko. Hehe, to taki przaśny żart kamperowy. 🙂
BoRa nie do końca była zachwycona. Niby wszystko się zgadzało: czyste morze, długa plaża, wokoło piękne góry, słoneczna pogoda, ale…Plaża nie piaszczysta, jak ktoś opowiadał, lecz żwirowa. Kemping Zablaće jest oczywiście rozległy, ale nie osłonięty od słońca. Do tego przedziela go…..ulica.
Gdy BoRa wróciła z bramsem z krótkiego rekonesansu i usłyszałem co planują na popołudnie, o mało mi rozrusznik nie stanął! Postanowili, że dziś wracamy do Polski! Wrrrrrrrrr!!!
I to by było na tyle. Jeszcze tylko BoRa na pożegnanie wytaplała się w błotach w Čižići i ruszyłem w drogę powrotną.
W&w
Bardzo dziękuję za wywiad, życzę wiele mocy, zdrowych podzespołów i do zobaczenia na trasie.
KONIEC