Sobota, 8 luty 2014 Korciło mnie w ten weekend …jak diabli! Taka fajoska pogoda 😎 Ale nie. Nie pojechaliśmy osobową kamperzycą, jeno zwyczajną osobówką. Kierunek – Wronki, za Wartą do Mokrza i przez ca 10km leśnymi dróżkami wpadliśmy do Mężyka. Czytałem wcześniej o niejakim Syzyfie z Mężyka
postanowiłem zobaczyć to miejsce naocznie. Paweł Jechalik swą syzyfową ksywę zawdzięcza 10-letniej pracy polegającej na wykopaniu 230 metrowej długości rowu (w necie można spotkać różne długości, wystarczy, że jeden napisze 30m, a inni jak dzieci we mgle powtarzają ten sam błąd. Czytałem też o 170m, mniejsza z). Ów rów połączył dwa jeziora o różnej wysokości lustra wody. Ideą było powstrzymanie zalewania pól Pawła Jechalika przez wody bezodpływowego jeziora Zdręczno, które potrafiło podnieść poziom lustra swej wody nawet o 80cm. Rowem-kanałem wody ze Zdręczna popłynęły po 10 latach – uwaga! – ręcznego kopania i wywożenia urobku własnoręcznie zrobionym wózkiem
– do jeziora o nazwie Górne.
Teraz najlepsze – dzielny kopacz swój pomysł zaczął wcielać po ukończeniu 70 roku życia! Słyszałem, że aby nie tracić czasu na jedzenie, na swą budowę zabierał tylko kawę.
Po pewnym czasie ludzie przestali się pukać w głowę. Stało się to wtedy, gdy nadnotecki Syzyf ze swą łopatą przeszedł na drugą stronę asfaltowej drogi Miały – Biała.
Władze gminy postanowiły wziąć udział w tym „szaleństwie” i dopomogły w zrobieniu przekopu pod rzeczoną przed chwilą drogą. Rów, w kształcie litery fał, jako rzekłem ma 230 metrów długości, ok. 5 metrów głębokości i w górnej części około 10 metrów szerokości. Powoli zarasta, ale woda między jeziorami cały czas przepływa.
Posłuchajcie też tego materiału, pouczające to i smutne. ps – obecnie nie można podejść do jeziora Zdręczno, ani pod wózek Syzyfa, albowiem ten teren ogrodzony jest siatką leśną! 😯