Poniższy opis jest częścią wpisu WP na komnatach: zamki i pałace „po drodze”
ZAMEK CZOCHA
Zamek Czocha zmylił mnie już od samego początku, czyli od parkingu, o czym za chwilę.
Jeszcze się kamper turlał po żwirku, jeszcze nie opadł kurz po wyjściu z zakrętu, a już w łapce trzymałem aparat.
Pstryk pstryk. Fajny, choć jakiś niski ten zamek. Ochroniarz sprzedał nam bilety za parking oraz na bezprzewodnikowe – było już za późno – zwiedzanie i samotnie ruszyliśmy na komnaty.
Tuż po minięciu drewnianych wrót okazało się, że to co z parkingu popstrykałem, to jeno obudowa bramy wejściowo-wjazdowej.
Sam zamek stoi jakieś 200 m dalej, za pustą fosą.
Spacerując po dziedzińcu przez chwilę wyobraziłem sobie, że z drewnianych balkonów obserwuję turniej rycerski.
Ponieważ nie zaanonsowaliśmy wcześniej swej wizyty, ominęło nas nocne oprowadzanie po zamku, będące podobno niezłą atrakcją. Miast tego wdrapaliśmy się na wieżę, skąd rozciągał się ładny widok na takąż okolicę.
Z zamkowej wieży wypatrzyłem wprost idealne, wymarzone miejsce noclegowe, tuż przy wodzie, z całodobowym widokiem na zamek.
Jest to pole biwakowe należące do klubu żeglarskiego „Izery”, a my do tego szczęśliwie trafiliśmy na rozpoczęcie sezonu.
Bosmanie Michale – Ahoj! I dzięki za ciekawe opowieści przy ognisku.